DOM LEŚNY

FOREST HOUSE

 

Kamienna elewacja domu Leśnego nawiązuje do ciemnych pni sosen, które rosną na tym terenie. Natomiast wrażenie masywności czarnej bryły minimalizują wnęki, które zostały wykończone jasnym drewnem.

IW części, w której znajduje się pokój dzienny, znajduje się także wejście do domu. W wiatrołapie nie ma typowej garderoby, lecz szafy wnękowe. Dalej przechodzimy do przestronnego pokoju dziennego gabinetu, z których mamy wyjście na duży zadaszony taras. Co więcej, okna gabinetu skierowane są na ulicę, dzięki czemu widoczne jest wejście do budynku.

Staramy się, jeśli jest taka możliwość, aby architektura była dopasowana do kontekstu przyrody. Gdy są drzewa, żeby nie był to materiał tak mocno bijący po oczach, że można odnieść wrażenie, że zaraz wyskoczy z działki, tylko niech się spróbuje zgrać z tymi drzewami – mówi Anna Paszkowska‑Grudziąż, architekt z pracowni 81.waw.pl.

Natomiast elementem, który rozdziela funkcję pokoju dziennego od kuchni jest zielony bufor z jednobiegową klatką schodową. Kuchnia z jadalnią tworzą jedną przestrzeń z dużym przeszkleniem na dwie strony działki. Takie ułożenie sprawia, że mamy wrażenie iż natura z zewnątrz otacza nas także w środku domu..

Nietypowym rozwiązaniem jest oddzielenie garażu od głównego wejścia do domu. Wynika to z możliwości zabudowy na działce, ale dzięki wprowadzeniu dodatkowej garderoby przy garażu, rozwiązanie to zdaje egzamin doskonale.

Dom można było postawić tylko na jednym fragmencie wyznaczonego terenu, aby więc w pełni wykorzystać możliwości zabudowy działki, musieliśmy odpowiednio przystosować parter. Wpłynął on na kształt i charakter całego budynku, w wyniku czego z wnętrza domu nie widzimy czarnej elewacji, ale jasne drewniane wykończenia, które idealnie wkomponowują się w leśny klimat – dodaje Rafał Grudziąż, architekt z pracowni 81.waw.pl

Piętro stanowi jedną zwartą bryłę, która została „położona” na bryłę parteru. Podzielone jest na dwie strefy – pokój dziecka z garderobą i łazienką oraz sypialnię główną z garderobą i łazienką. Dzięki temu przestrzeń domowników została wyraźnie oddzielona. Od strony ulicy znajduje się zadaszony taras, a okna zostały przysłonięte drewnianymi przesuwnymi żaluzjami. Od strony północnej bryłę piętra nadwieszono dużym wspornikiem, tak aby stworzyć zadaszone miejsce postojowe dla samochodu.

Inwestorzy rzeczywiście byli otwarci na nowoczesną architekturę, dużo rozmawialiśmy o różnych materiałach. Pamiętam, że właścicielka początkowo była sceptycznie nastawiona do czerni łupka na zewnątrz. Bała się czarnego domu. Staraliśmy się ją przekonać, mówiąc, że w środku będzie widoczne drewno, łupek zaś tylko w momencie wchodzenia do budynku; nie będzie widoczny z pozycji wnętrza i tarasu. Łupek wraz z drewnem dobrze wpisywał się w otoczenie lasu — to był argument numer jeden za wyborem tego materiału - podsumowuje Anna Paszkowska‑Grudziąż, architekt z pracowni 81.waw.pl

 

ICONIC AWARD 2021

„One-family house” - WINNER

The »Forest House« project is another, yet different than commonly known, attempt to combine architecture with a natural landscape. This time, architecture almost literally becomes a forest creation. The designers added depth to the geometric form of a solid composed of three superimposed cuboids thanks to loggias and terrace arcades. The sophisticated form is emphasised by carefully selected finishing materials – slate evoking associations with the bark of pine trees growing next to the house and abachi wood finishing the recesses.

Ten cieszący się od lat międzynarodowym uznaniem, bezstronny konkurs na projekt i architekturę honoruje holistyczne projekty w dziedzinie architektury, architektury wnętrz, projektowania produktów i komunikacji marki. Podczas plebiscytu niezależne, międzynarodowe jury nagrodziło 22 domy jednorodzinne z całego świata. Z Polski nagrody otrzymali zarówno pracownia 81.WAW.PL, jak i Robert Konieczny KWK Promes.

LINK DO STRONY KONKURSU

Dom Leśny zdobył międzynarodową nagrodę World Architecture Community za projekt Domu Leśnego. Polscy architekci zmierzyli się z konkurencją z aż 22 krajów.

Kolejny nagrodzony projekt warszawskiej pracowni architektonicznej 81.WAW.PL. W 33 edycji konkursu organizowanego przez World Architecture Dom Leśny zdobył nagrodę w kategorii projekty zrealizowane. Jest to niebywałe wyróżnienie ze względu na to, że w plebiscycie brały udział pracownie z 22 krajów w tym z Meksyku, Indii, Wietnamu, Chin i Australii.Your ''Forest House'' project was selected by the WA Awards Jury members votes at the World Architecture Community Awards 33rd Cycle in the Realised category !!!
.
World Architecture Community team is proud to announce the winners of WA Awards 10+5+X 33rd Cycle in Architecture and Interior Design sections.
.
https://worldarchitecture.org/architecture-projects/awards-winners/

 

TOM 10 MURTATORA

Najciekawsze domy zrealizowane w 2019 roku

Przedstawiamy najbardziej interesujące, inspirujące realizacje projektów domów jednorodzinnych. Różnią się stylistyką, skalą, nakładami finansowymi, ale łączy je jedno – niezwykła wyobraźnia projektantów, dzięki której określenie „domowa przestrzeń” nabiera nowego znaczenia a nasz pejzaż staje się ładniejszy.

Projekt „Domu Leśnego” to kolejna, a jednak inna niż powszechnie znane, próba łączenia architektury z naturalnym pejzażem. Tym razem architektura niemal dosłownie staje się leśnym tworem. Geometrycznej formie bryły złożonej z nałożonych na siebie trzech prostopadłościanów projektanci nadali głębię dzięki loggiom i podcieniom tarasowym. Wyszukaną formę podkreślają skrzętnie dobrane materiały wykończeniowe – łupek nasuwający skojarzenia z korą rosnących obok domu sosen i drewno abachi wykańczające wnęki.

LINK DO ARTYKUŁU

Nie boimy się czarnego domu. Architekci z 81.WAW.PL o dialogu z inwestorem

Rozmowa z Anną Paszkowską‑Grudziąż i Rafałem Grudziążem, architektami z pracowni 81.WAW.PL

A&B 12'2019

 

Architekci mówią z dumą: „Jesteśmy stąd”. Z Polski. Z Warszawy. Nie w głowie im wyjazd na Zachód. Rocznik '81. Ta ideologia kryje się w nazwie pracowni. Na rynku działają od niemal dziesięciu lat. Marzą o zaprojektowaniu wysokościowca, ale na razie ich specjalnością są domy jednorodzinne [por. DOM POLNY]. Każdy spersonalizowany, skrojony na miarę przyszłych mieszkańców. Co ich wyróżnia? To, że słuchają swoich klientów

Katarzyna Jagodzińska: Specjalizują się Państwo w budownictwie mieszkaniowym, jednorodzinnym. Skąd ten wybór?

Anna Paszkowska-Grudziąż: To jest samoistny wybór. Teraz robimy domy jednorodzinne, ale w przyszłości chcielibyśmy się zająć większymi budynkami. Taka jest kolej rzeczy — każdy młody architekt zaczyna od projektów wnętrz, następnie, jeśli nie ma po drodze wygranych konkursów, są domy jednorodzinne, a potem coraz większa skala. My to lubimy. Nie chcielibyśmy z tego rezygnować, nawet jak pojawią się większe tematy. Realizacja marzeń ludzi to też jest niesamowita sprawa. Ale nie bylibyśmy spełnionymi architektami, gdybyśmy nie chcieli zrealizować też czegoś większego. Jesteśmy otwarci, czas pokaże, co nam się uda.


Katarzyna: Czyli coś zupełnie innego niż to co teraz.

Rafał: Tak, inna skala.

Anna: Uważam, że dobrze jest przejść przez każdą skalę.

Rafał: Zaczynaliśmy od mebli. Potem robiliśmy wnętrza, potem domy, rezydencje, osiedla. Doświadczenie w projektowaniu wnętrz bardzo nam pomaga w projektowaniu domów.


Katarzyna
: W swoim portfolio mają Państwo projekty budynków użyteczności publicznej, udział w konkursach, wyróżnienia.

Anna: Tak, były wyróżnienia, jednak nigdy nie było pierwszej nagrody, która otworzyłaby drogę do realizacji większego obiektu. Żeby wystartować w konkursie, trzeba mieć określony budżet. Każdorazowo to kilka tysięcy złotych. To nie jest tylko nasza praca, ale też koszt wizualizacji, koszt pracy innych ludzi. Jak słyszymy od pracowni, statystycznie jedno na dziesięć zgłoszeń wygrywa. Do tej pory braliśmy udział w bardzo niewielu konkursach.

Rafał: A życie to życie i trzeba zarabiać. Dlatego teraz specjalizujemy się w domach jednorodzinnych — realizujemy marzenia naszych klientów. Skala jest nieważna — ważne jest zaangażowanie w to, co robimy.

Katarzyna: Porozmawiajmy zatem o mieszkalnictwie. Jak zmieniają się trendy w tym zakresie? Co i jak budowało się, kiedy rozpoczynali Państwo swoją karierę architektoniczną, jak jest dziś?

Rafał: Na pewno zmieniła się ilość materiałów, które można użyć — jest ich dużo więcej.

Anna: Na przykład jeszcze dziesięć lat temu spieki kwarcowe robiły dwie firmy, teraz tych firm jest znacznie więcej, ceny są więc korzystniejsze, a tym samym materiał jest bardziej dostępny. Naszymi głównymi klientami jest pokolenie trzydzieści i czterdzieści plus. Wydaje mi się, że jest to pierwsze pokolenie, które jest otwarte na inną architekturę, bardziej nowoczesną, z dużymi przeszkleniami. Dziesięć lat temu było trudniej pozyskać klienta, który ma otwartą głowę na tego typu rozwiązania.

Rafał: Już nie mówiąc o pokoleniu naszych rodziców, które woli tradycyjną architekturę i boi się nowoczesnych rozwiązań.

Anna: Pewnie będzie coraz łatwiej, bo ludzie coraz więcej podróżują, widzą, co się buduje na świecie.

Rafał: Dużo łatwiej też znaleźć nowoczesne budynki. Mamy internet, jest coraz więcej filmów dokumentalnych na platformach streamingowych. Inwestorzy je oglądają i stają się bardziej otwarci na nietypowe rozwiązania. To pomaga. Jeszcze dziesięć lat temu głównym źródłem poszukiwania dobrej architektury były książki i czasopisma, teraz rządzi internet.


Katarzyna
: Dom Leśny akurat wymyka się przedziałowi wiekowemu typowych klientów. Zamawiający reprezentowali nieco starszą grupę.

Anna: Tacy klienci są rzadkością. Ci państwo rzeczywiście byli otwarci na nowoczesną architekturę, dużo rozmawialiśmy o różnych materiałach. Pamiętam, że właścicielka początkowo była sceptycznie nastawiona do czerni łupka na zewnątrz. Bała się czarnego domu. Staraliśmy się ją przekonać, mówiąc, że w środku będzie widoczne drewno, łupek zaś tylko w momencie wchodzenia do budynku. Lubiliśmy się i dzięki temu zapewne łatwiej było wypracować projekt.

Łupek wraz z drewnem dobrze wpisywał się w otoczenie lasu — to był argument numer jeden za wyborem tego materiału.

Rafał: Dużo jeździli, sporo widzieli. Byli świadomi, że dom nie musi mieć dwuspadowego dachu i małych okien.

KLIenci

Katarzyna: Czego w ogóle oczekują klienci? Przychodzą z gotowymi pomysłami i wizją, której Państwo mają nadać kształt, czy raczej oczekują propozycji?

Rafał: Jest kilka typów klientów. Są tacy, którzy przychodzą z gotowym rzutem i gotowymi zdjęciami budynku. My wtedy mówimy: „Super, ale porozmawiajmy o funkcji budynku, a nie o bryle, bo nas bryła w tym momencie w ogóle nie interesuje”. Taki klient, który pokazuje nam, co chce, w finalnej wersji dostaje zupełnie coś innego. Coś, co go zaskakuje, ale okazuje się, że właśnie ta forma jest dla niego.

Anna: Wtrącę tylko, że przede wszystkim staramy się naszych klientów słuchać. Rzeczywiście, najtrudniejszy klient to taki, który mówi, że prześledził wszystko i wie jak to powinno wyglądać, i chciałby, żebyśmy my to tylko połatali w całość. To jest najdłuższa droga, bo trzeba od samego początku delikatnie dać do zrozumienia, że tego się tak nie da przełożyć, że nie zrobimy takiego samego budynku, z jakim klient przyszedł do nas, że to może być naszą bazą czy punktem wyjścia, że klient lubi na przykład takie materiały czy okno w kuchni na wjazd, a my spróbujemy zaproponować coś własnego skrojonego pod oczekiwania klienta. Wtedy staramy się, aby klienci skupili się na funkcji — jak żyją, jak poruszają się w domu, na czym im zależy. Dlatego często się zdarza, że wychodzi bryła zupełnie inna od tej, z którą przyszli. Ostatecznie są bardzo zadowoleni. Okazuje się, że funkcjonalnie wszystko działa tak, jak sobie życzyli, materiałowo też uzyskali to, co im się podobało, a budynek wyszedł lepszy od tego, z którym przyszli.

Zazwyczaj trafiają do nas ludzie chcący po prostu z nami zrealizować dom swoich marzeń. Koncentrujemy się na funkcji, a w kwestii bryły pozostawiają nam wolną rękę. Rezultat jest też uwarunkowany innymi czynnikami — planem miejscowym, czasem trzeba na przykład dostosować szerokość elewacji, czy warunkami działki, jak w przypadku Domu Leśnego, który musiał się wpisać w obrys wcześniejszych zabudowań.

Staramy się, jeśli jest taka możliwość, aby architektura była dopasowana do kontekstu przyrody. Gdy są drzewa, żeby nie był to materiał tak mocno bijący po oczach, że można odnieść wrażenie, że zaraz wyskoczy z działki, tylko powinien się zgrać z tymi drzewami.

Katarzyna: W poszczególnych projektach domów można znaleźć wspólny mianownik. Czym się Państwo inspirują?

Anna: Może wyjdę od wspólnych mianowników. Mamy pewne zasady, które staramy się przemycać w projektach, na przykład przeszklenie na wejściu czy otwarcie po wejściu do domu. Zazwyczaj mamy tu hol z widokiem na ogród lub wewnętrzne patio.

Rafał: Często używamy drewna na elewacji i nie boimy się zastosowania nowych, nietypowych materiałów, takich jak deska do sauny na elewacji, płyty lustrzane, kamień polny i wiele innych. Każdy projekt to nowe wyzwanie i odrębna historia.

Anna: Staramy się nawiązywać do przyrody. Drewno jest ciepłe i miłe, klienci lubią ten materiał, mimo że się go boją. Chociaż betony wyglądają dobrze, to w mieszkaniu drewno jest przyjemniejsze. Ciepło w postaci drewna jest jakieś intuicyjne. Zawsze staramy się, aby nasze projekty były podparte ideą, dobrze, kiedy mamy punkt zaczepienia. Kiedy przychodzą do nas klienci, pokazujemy przygotowany logotyp, który niesie z sobą historię. Teraz robimy dom, który powstaje na kształcie logo CPN-u.

Rafał: Dlatego, że na tej działce swój dom i pracownię miał Ryszard Bojar, jeden ze współtwórców znaku CPN-u. Dla nas była to niesamowita informacja, na początku nas przytłoczyła, ale dała pomysł. W rzucie mamy logo, ale ciężko odczytać je z bryły. Niesamowita sprawa, bo nowy budynek został w ten sposób połączony z historią miejsca. Inwestorowi też spodobał się ten pomysł i od razu go zaakceptował.

Anna: Inspiracje bywają rozmaite. Kiedyś pojechaliśmy z klientami na działkę i akurat zobaczyliśmy żmiję. Właścicielka się wystraszyła. Zaczęliśmy na ten temat rozmawiać, zupełnie spontanicznie. I doszliśmy do wniosku, że ze względu na ograniczenia planu miejscowego co do szerokości działki, dom powinien być właśnie w kształcie pełznącego węża, czyli litery „S” lub „Z”. Inwestorzy to lubią, utożsamiają z tą historią i dzięki temu wiedzą, że projekt jest skrojony dla nich.

Rafał: W ten sposób bardzo łatwo obronić nawet kontrowersyjny pomysł. Bez kontekstu byłby czymś, powiedzmy, odważnym, ale z całą historią dużo prościej przekonać do czegoś, co jest nietypowe.

Katarzyna: Każdy dom ma nazwę. Już samo to pokazuje ich indywidualizm.

Anna: Teraz jeszcze bardziej zaczynamy się bawić nazwami. Projektujemy właśnie osiedle w Wilanowie, które nazwaliśmy Willa Nów. To elegancki, rozłożysty dom, nie jest odważny czy kontrowersyjny, raczej taki podobający się wielu ludziom, miły dla oka.

Rafał: Indywidualną nazwą podkreślamy nasz pomysł na dom. Dla nas to ważne. Nie jest to projekt numer 02 czy 03; nazwa wiąże się z budynkiem. Dom się personalizuje. Dom Polny znajduje się na polu, ma mury z polnego kamienia. Dom Leśny, bo łupek, kora drzew, las. Dom Trójkątny sam jest prawie w kształcie trójkąta, działka była bardzo nietypowa, właśnie w tym kształcie, pojawiły się trójkąty na zewnątrz. Opowieścią o trójkątach zaraziliśmy klientów.

Anna: Zwrócili się do nas z dylematem, czy na tej trójkątnej działce da się cokolwiek zbudować. Mówiliśmy, że dom nie musi być na planie kwadratu czy prostokąta, że to może być trójkąt, a mimo wszystko pomieszczenia będą ustawne. Skosy narożników można wykorzystać na pomieszczenia techniczne albo na większe, otwarte przestrzenie typu salon, natomiast sypialnia może być prostokątna. Pokazaliśmy im projekt, kupili działkę i dom już stoi.

Uważam, że warto słuchać ludzi. Już pierwsze rozmowy dają wiele informacji. Poznajemy się, im więcej spotkań, tym bardziej ludzie się otwierają i mówią rzeczy, które mogą nas naprowadzić na pomysł. Kiedy działka jest z potencjałem, jak w przypadku Domu Leśnego czy Domu Polnego, łatwiej jest zrobić na niej coś ciekawego, niezależnie od tego, czy jest historia czy nie. Natomiast kiedy mamy działkę o powierzchni tysiąc czy tysiąc pięćset metrów kwadratowych i dookoła typową zabudowę, pojawia się pytanie, co tu zrobić. Zwłaszcza w takiej sytuacji rozmowy są ważne. Podam inny przykład: klientom, dla których zaprojektowaliśmy dom, będziemy teraz projektować mały biurowiec. Znamy się już, więc rozmawiamy na trochę innej stopie. Śmiejąc się, opowiadali, że chociaż ludzie przyjeżdżają do nich po materiały, to tak naprawdę wszyscy wpadają na kawę, bo robią najlepszą w okolicy. I że u nich jest tak domowo. To nam zostało w głowie: że jest domowo i że jest ta kawa. Tworząc biurowiec, zaczęliśmy więc myśleć o zrobieniu przeskalowanego domku w formie biurowca, aby w pierwszym momencie dawał skojarzenie z domem, z czymś ciepłym. Chcieliśmy też zaproponować wnętrza tworzące domowy klimat, żeby ludzie nie czuli, że wchodzą do sklepu czy chłodnej przestrzeni biurowej, ale właśnie jak do siebie.


Realizacje

Katarzyna: Ile domów Państwa projektu wkroczyło już wetap realizacji lub zostało zrealizowanych?

Rafał: W kilkunastu klienci już mieszkają, ogródki są zagospodarowane. Kolejnych piętnaście jest w budowie, a na etapie projektów mamy dwadzieścia pięć.

Anna: To jest bardzo długi proces, trwa cztery czy nawet pięć lat. Na realizację pierwszych budynków musieliśmy czekać po trzy, cztery lata, a potem jeszcze trochę, aż zostaną zagospodarowane ogrody, wykończone wnętrza. Teraz jesteśmy w momencie, kiedy mamy ciągłość.

Rafał: Zdarzyło się też kiedyś, że budynek nie powstał. Mąż przyprowadził żonę i powiedział, że chce nowoczesny dom, a żona, że chce dworek. My powiedzieliśmy, że dworków nie robimy, a mąż, że właśnie przyprowadził ją po to, aby przekonać do czegoś nowoczesnego. Zaprojektowaliśmy nowoczesną bryłę, jemu się bardzo spodobało, a żonie wcale. Próbował ją przekonać, ale się nie udało. Współpraca skończyła się na koncepcji.

Anna: Czasami tak jest, że ludzie nie są w stu procentach zgodni co do oczekiwań. Sztuką jest znalezienie złotego środka, a nie opowiedzenie się po stronie jednej z tych osób, bo ta druga nie będzie się czuła komfortowo w takim domu. Trzeba być czasem psychologiem i doprowadzić do momentu, w którym wszyscy będą szczęśliwi — ludzie, którzy przyjdą po projekt, będą zadowoleni z rezultatu, a my stworzymy projekt, który będziemy z przyjemnością kontynuować. Zazwyczaj jest tak, że mężczyźni chcą trochę bardziej nowoczesne projekty, a kobiety wolą ciepło. Mężowi wydaje się, że jeśli pracownia będzie żonę namawiać, to jemu będzie łatwiej i się uda zrealizować dom zgodny z jego oczekiwaniami. Czasami rzeczywiście idzie to w tym kierunku.


Katarzyna
: Powiedział Pan „dworków nie robimy”. Czy są jeszcze inne zasady, których się Państwo trzymają?

Rafał: Do nas przede wszystkim przychodzą klienci, którzy sami nas wybrali, więc wiedzą, czego mogą się spodziewać. Nie specjalizujemy się w dworkach, a w nowoczesnych bryłach.

Anna: Nie chcemy robić tego, co nam ktoś pokaże. Mówimy wprost, że jeśli komuś podoba się projekt z katalogu, to niech go kupi. Wyda mniej pieniędzy i będzie zadowolony. My nie zrobimy czegoś na wzór. Chcemy w tym wszystkim przemycać swoje pomysły.

Katarzyna: Zdarza się, że ktoś chciałby kopiować nie jakiś tam dom, ale któryś z zaprojektowanych przez Państwa? Czy dopuszczają to Państwo?

Rafał: Też nie. Mamy przykład: przyszedł do nas klient, pokazał dom i powiedział, że chce taki. Powiedzieliśmy, że nie możemy zrobić takiego, bo wiąże nas umowa z poprzednim klientem, ale że możemy zrobić coś w podobnym charakterze. Tak powstał Dom Czarno na białym. Też miał być dynamiczny, odważny i okazał się odważniejszy od pierwowzoru — Domu Trapez. Łączy je jedno: to dwie bryły, które są względem siebie przesunięte, materiałowo i funkcjonalnie są natomiast różne. Klient właśnie kończy budować ten dom, uznał, że ten projekt jest dużo lepszy od tego, z którym przyszedł.

Katarzyna: Na zakończenie przejdźmy do skali makro: jak Państwa projekty, a ogólniej — to, jak teraz się w Polsce buduje wpisuje się w architekturę światową? Czy dominują regionalizmy?

Rafał: Mamy klientów, którzy mieszkają w Portugalii, projektujemy dla nich osiedle domów. Mówili nam, że tam podobają im się cienkie stropy, cienkie nadwieszenia i coś takiego chcieliby przenieść do Polski. U nas nie do końca da się to zrobić, bo trzeba wszystko opakować styropianem, który ma piętnaście centymetrów z jednej i drugiej strony. Rozwiązania technologiczne są inne dla danej strefy klimatycznej.

Anna: W Szwajcarii nowoczesne budynki często są wznoszone z betonu, a wnętrza niskie, co może wynikać z klimatu i konieczności ogrzania. W Hiszpanii budownictwo jest całe białe ze względu na nasłonecznienie. W Stanach Zjednoczonych domy są rozłożyste, pootwierane, z patiami. Tam ważna jest nie tyle elewacja zewnętrza, ile rozrzeźbienie domu od środka.

Rafał: Kiedyś w Polsce obawiano się przeszkleń ze względu na straty energii. Teraz współczynnik przenikania ciepła okien jest bardzo dobry, nie ucieka go już tak dużo, a wygląda to świetnie, można otworzyć się na otoczenie. Kiedyś się mówiło, że duże przeszklenia to tylko na Florydzie czy w Hiszpanii. Możemy to samo zrobić u nas, technologia nam na to pozwala.

Katarzyna: Pozostaje tylko mycie tych okien.

Rafał: O myciu mówią wszyscy. Powtarzają: „A kto to będzie mył?” Są myjki Kärchera, które pozwalają na umycie okien w trzydzieści minut. To kolejny element, który przekonuje ludzi. Nasze biuro na wodzie ma elewację z „lustra”. Daję to jako przykład, że nawet taką elewację można samemu bardzo szybko umyć. Wystarczy odpowiednie i proste rozwiązanie. Tak jak w projektowaniu. Zawsze chodzi o prosty i oczywisty pomysł.

Rozmowa , właścicielką

Historia zaczyna się w 2012 roku — od decyzji, że czas opuścić mieszkanie w Warszawie i zamieszkać bliżej natury. Najpierw była wizja domu, potem działka, a następnie poszukiwanie architektów, którzy potrafiliby nadać tej wizji kształt. Wspólny język znaleźli dopiero z architektami z pracowni 81.WAW.PL. Do domu wprowadzili się w 2015 roku, a teraz, gdy już się zadomowili, zdecydowali się go pokazać i opowiedzieć, jak wyglądała ich droga od wizji, poprzez projekt, do gotowego budynku.

Katarzyna Jagodzińska: Jak rozpoczęła się Państwa droga do domu? Jakie były Państwa oczekiwania względem projektu?

Beata Winnicka: Budowę domu zaczęliśmy planować w 2012 roku. Byliśmy zachwyceni projektami znanej pracowni z Kapsztadu, SAOTA. Zobaczyliśmy ich wyjątkowe projekty i zamarzyliśmy o innym stylu życia. Wcześniej mieliśmy mieszkanie, właściwie segment, jednak ono nie spełniało naszych oczekiwań, dlatego rozpoczęliśmy poszukiwania działki. Istotne dla nas było, aby działka znajdowała się blisko centrum Warszawy i jednocześnie była ładnie położona, na przykład w lesie bądź nad wodą. Po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć takie miejsce. Działka jest położona w otulinie Puszczy Kampinoskiej, jednak nie na odludziu. Zakupiona nieruchomość gruntowa była już zabudowana domkami drewnianymi. Mieszkaliśmy tu przez jakiś czas, traktowaliśmy jako swoją działkę, więc dobrze znaliśmy miejsce pod przyszłą budowę i byliśmy do niej dzięki temu lepiej przygotowani. Domki drewniane zostały szybko rozebrane, jednak dość długo szukaliśmy architektów. To był moment, kiedy Dom Aatrialny Roberta Koniecznego otrzymał nagrodę. Byliśmy zachwyceni tym projektem. Zapytania kierowaliśmy do czołowych polskich biur projektowych, odbywaliśmy wiele spotkań i rozmów, by się poznać i nawiązać nić porozumienia. Zrozumieliśmy, że musimy szukać wśród młodych architektów, którzy wsłuchają się w nasze potrzeby, a nie będą mówić o sobie i wizjach, jakie chcieliby jeszcze zrealizować.

Rozpoczęliśmy współpracę z łódzkim biurem, które wykonało dla nas bardzo ciekawy projekt Lustrzanego Domu. Projekt był wyjątkowy, nietypowy, lecz dla mnie nierealny: nie wpisywał się w otoczenie. Część elewacji miała być pokryta stalą nierdzewną, stwarzając wrażenie właśnie lustrzanego odbicia. Nie do końca było to zgodne z moimi oczekiwaniami estetycznymi. To był interesujący, przełomowy pomysł, ale nie wyobrażałam sobie później eksploatowania takiego budynku i uważałam, że nie pasuje do leśnego klimatu. Zakończyliśmy współpracę na koncepcji wizualnej tego projektu.

Jestem zdania, że budynek musi się idealnie komponować z otaczającą go przestrzenią, również kolorystycznie, a nie dominować czy konkurować z nią. Szukaliśmy architektów mających przede wszystkim dobry gust, młodych, otwartych i niebojących się wyzwań. Znaleźliśmy takie biuro — 81.WAW.PL.

Już pierwszy projekt był bardzo ciekawy, jednak trochę odbiegał od naszej wizji, natomiast drugi był niemal w stu procentach trafiony. Do dopracowania pozostała jedynie kwestia doboru elewacji. W tym projekcie elewację miał stanowić biały tynk, jednak nie chcieliśmy, aby dom nazbyt się odznaczał na tle ciemnego lasu. Długo zastanawialiśmy się wspólnie z mężem i z architektami nad zmianą elewacji. Nie ulegało wątpliwości, że jednym z najlepszych materiałów będzie drewno, drugim natomiast stał się kamień naturalny — kwarcyt. Zainspirowały nas górskie krajobrazy i skały porosłe leśną roślinnością. Chcieliśmy, aby dom łączył nas z naturą i również dobrze się z nią komponował. Dom posadowiony jest z tyłu działki, w oddaleniu od drogi i ze względu na ciemny kolor i strukturę elewacji przypominającą korę sosny, jest praktycznie niewidoczny, niknie na tle lasu.

Dom nowoczesny

Katarzyna: Dom jest nowoczesny, ale też silnie zakorzeniony w historycznych projektach, na przykład Franka Lloyda Wrighta.

Beata: Dom ze względu na użyte materiały jest dosyć innowacyjny i ekologiczny, jednak swoją bryłą jak najbardziej przypomina dawne lata i projekty jednego z najważniejszych modernistycznych projektantów XX wieku.


Katarzyna
: Czy nie obawiała się Pani, że las będzie zbyt zaciemniał dom?

Beata: Zawsze marzyłam o domu w lesie, kocham przyrodę, drzewa i naturę na wyciągnięcie ręki. Dzięki temu dom ma wyjątkowy klimat. Jeśli chodzi o nasłonecznie domu, to okien nie brakuje, do tego w dachu zamontowany jest świetlik o powierzchni szesnastu metrów kwadratowych, który mocno doświetla budynek.

Katarzyna: Jakie zadanie postawili Państwo architektom, co mieli zaprojektować? Jakie funkcje dom miał pomieścić?

Beata: Dom powstał z miłości do sztuki, do piękna, do tworzenia. Byliśmy zafascynowani nowoczesnymi projektami, dzięki którym można zupełnie inaczej funkcjonować. Poza podstawowymi pomieszczeniami, jak kuchnia, jadalnia, salon i sypialnie, zależało nam bardzo na zewnętrznych strefach relaksu, na przykład na miejscu, gdzie można zjeść śniadanie — w ten sposób powstał taras przy kuchni od wschodu, na miejscu, gdzie można odpoczywać na zewnątrz, oglądając jednocześnie telewizję — stąd taras przy salonie, oraz na miejscu na kuchnię letnią, grilla. Dom daje olbrzymie możliwości, można stworzyć wyjątkowe przestrzenie, na przykład antresola z wielkim świetlikiem, i dopasować pomieszczenia do swoich indywidualnych potrzeb. Chcieliśmy, aby dom był całoroczny, był naszą strefą odpoczynku po ciężkiej pracy oraz aby dodatkowo pomieścił funkcje, których nie mieliśmy w poprzednim mieszkaniu — gabinet do pracy, duże garderoby oraz strefę relaksu spa z sauną. To między innymi sauna była inspiracją do stworzenia bryły budynku i elewacji. Mam tutaj na myśli znaną saunę firmy Jacuzzi — SASHA, która jest pięknym sprzętem, dziełem sztuki samym w sobie — czarno-drewniana, pociągła, klasycznie piękna. Pokazałam pani Ani zdjęcia i myślę, że to trochę nakierowało architektów.

Chcieliśmy w tym domu być bliżej natury, móc lepiej korzystać z życia dzięki rozbudowanej bryle, tarasom i rozmaitym przestrzeniom zewnętrznym. Dom wbrew pozorom nie jest duży. Wygląda na gigantyczny, ale część mieszkalna to niecałe trzysta metrów kwadratowych. Jest natomiast duża różnica pomiędzy powierzchnią użytkową mieszkalną a powierzchnią całkowitą. Tarasy i różnego rodzaju nawisy sprawiają, że budynek jest duży. Chciałam, aby dom był mały, ale jednocześnie wyglądał na bardzo duży — o to prosiłam architektów i to im się świetnie udało. Kiedy jest zimno, trzeba grzać, kiedy ważne jest to, aby dom był tani w eksploatacji, taki właśnie jest. Natomiast wiosną i latem, kiedy przychodzi piękna pogoda, otwieram wszystkie okna i zyskuję drugie tyle przestrzeni — dzięki tarasom powiększają się wszystkie pomieszczenia w domu.

Katarzyna: Jak wyglądała współpraca z architektami? Jak długo trwał proces projektowy?

Beata: Byłam w kilku biurach, jednak miałam wrażenie, że architekci nie słuchają mnie, za to mówią dużo o sobie. To mi dało dużo do myślenia. Dlatego szukałam kogoś, kto nas wysłucha. Mieliśmy dość sprecyzowane oczekiwania. Architektów z pracowni 81.WAW.PL znalazłam jako czwarte lub piąte z kolei biuro projektowe. Od razu bardzo mi się spodobali — młodzi, zachwyceni działką i naszą wizją projektu. Szybko znaleźliśmy wspólny język. Oczywiście wcześniej zapoznaliśmy się z dotychczasowymi realizacjami biura, więc wiedzieliśmy, że tworzą fajne, nowoczesne, gustowne realizacje. Nasz projekt powstał dosyć szybko, mieliśmy zbliżone poczucie estetyki. Jasno określiliśmy nasze potrzeby, przesłaliśmy wiele zdjęć z inspiracjami i na kolejnym spotkaniu przedstawiono nam już projekt koncepcyjny, prawie ostateczny, jedynie z inną elewacją.


Katarzyna
: Czy ostateczny projekt to rozwinięcie pierwotnej wizji, czy też w toku projektowania narodziło się coś nowego, może zaskakującego?

Beata: Dom był dość dobrze przemyślany. Przed podjęciem ostatecznej decyzji o budowie wielokrotnie jeszcze analizowaliśmy różne kwestie. Raczej wiele bym nie zmieniła, i – jak najbardziej — dom jest spełnieniem naszych oczekiwań. Właśnie o to chodzi w domu na miarę — że jest zaprojektowany i dostosowany do indywidualnych potrzeb i wymagań przyszłych mieszkańców, czego nie daje nam budowa gotowego domu czy mieszkania. Jesteśmy tutaj wyjątkowo szczęśliwi.


Katarzyna
: Wspomniała Pani, że dom jest ekologiczny. Czy ekologia była dla Państwa ważna?

Beata: Dla nas to kwestie dość ważne. Nie chcieliśmy, aby dom był naszpikowany styropianem, papierem i foliami czy sztucznymi elementami elewacji. Mąż zamówił w Czechach specjalne pustaki Heluz, które już w sobie mają izolację i wyróżniają się bardzo dobrymi parametrami; dom nie jest termosem, oddycha. Okna są trójszybowe, również o bardzo dobrych parametrach. Dzięki temu dom jest ekonomiczny, rachunki za gaz czy prąd nie są wyższe niż w dużym mieszkaniu czy apartamencie.

Katarzyna: Jak by Pani usytuowała Państwa dom na tle tego, co aktualnie się w Polsce buduje? Czy zaobserwowała Pani jakieś trendy?

Beata: Kiedy zaczynaliśmy projektować, takich budynków — „innych” — nie było dużo. Młode biura architektoniczne dopiero zaczynały się rozwijać. Mieszkamy tutaj cztery lata i przez ten okres obserwuję, jak powstają podobne budynki. Projekty indywidualne zaczęły się cieszyć większą popularnością. Widzę, że ludzie są chętni do budowania czegoś nowego i czegoś innego. Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Warszawie, zależało nam na tym, aby mieć nie tylko ładnie w środku, ale aby to, co znajduje się na zewnątrz, także do nas pasowało. Widać, że młodzi ludzie wybierają ciekawe, nowoczesne projekty, nie budują już dworków popularnych w latach 90. Z tego się bardzo cieszę.


Katarzyna
: Czyli nie przeszkadza Pani, że Dom Leśny jest podpatrywany przez innych?

Beata: Czasami mnie to irytuje, bo wiem, ile zachodu kosztowało nas znalezienie odpowiednich architektów, a potem odpowiednich wykonawców. Uczyliśmy się na własnych błędach. Nasz dom jest odzwierciedleniem naszych marzeń, wizji, wieloletnich przemyśleń, odbytych podróży i ciężkiej pracy architektów. Kiedy ktoś to kopiuje, to w pewnym sensie kopiuje nas, a to nie ma sensu, bo projekty na indywidualnie zamówienie cechuje właśnie dopasowanie do potrzeb konkretnych klientów.

Next
Next

Dom jak Las